Ten artykuł jest publikowany w ramach cyklu: Trenerzy Good Games. Chcielibyśmy przedstawić Wam osoby, z którymi współpracujemy. To kreatywni działacze kultury, pasjonaci, miłośnicy gier i literatury. Opowiedzą Wam o swoich zainteresowaniach, inspiracjach i ulubionych grach. Powiedzą też więcej o tym, które gry ActionTrack lubią najbardziej i jak oceniają potencjał gamifikacji w różnych dziedzinach życia.
Powiedz kilka słów o sobie.
Natalia Kościńska: Lubię o sobie mówić, że jestem polonistką nie tylko z wykształcenia, ale i powołania. Odkąd pamiętam, kochałam książki i historię, a z czasem zafascynowało mnie także językoznawstwo. Oczywiście te wszystkie dziedziny łączą się ze sobą: w języku rozbrzmiewa ponadtysiącletnia historia polskości, o której czytamy w książkach. To właśnie pasja doprowadziła mnie do Good Books, gdzie szkolę kadry kultury z tematów związanych z podcastami, grami i słowiańszczyzną, oraz do Good Games, gdzie koordynuję projekty gamifikacyjne.
Jestem osobą, która znajduje ciągle nowe zainteresowania, ale zawsze krążą one właśnie wokół historii i literatury. Dużo czytam, oglądam filmy, zwiedzam Polskę (szczególnie miejsca związane ze słowiańską i ludową historią naszego kraju). Nawet gdy strzelam z łuku – to wynika to z fascynacji odtwórstwem wczesnego średniowiecza. Poza tym wędruję po górach i szydełkuję. A gdy wreszcie spotykam się ze znajomymi (bo większość z tych rzeczy robię solo), to stawiamy na stole jakąś planszówkę albo rozgrywamy przygodę w świecie D&D.
Gamifikacja – dlaczego warto?
Natalia Kościńska: Gamifikacja to świetne narzędzie. Doskonale odpowiada na ludzką potrzebę przeżywania przygód i zaspokaja naturalną ciekawość świata. Wiedza, którą zdobywamy w ten sposób, zostaje z nami na dłużej, bo łączy się z przyjemnymi skojarzeniami. No i często wynika z doświadczenia. A nauka przez doświadczenie jest bardzo skuteczna.
Ale dla mnie osobiście gamifikacja ma jeszcze jedną wielką zaletę. Jestem osobą w spektrum ADHD, mam zaburzenia koncentracji i wieczny niedobór dopaminy w mózgu. To oznacza trudności przy wykonywaniu codziennych obowiązków i szybkie nudzenie się przy powtarzalnych czynnościach. Zamiana ich w grę pozwala trochę oszukać mój mózg i dostarczyć mu wystarczająco dużo bodźców, by uznał sprzątanie za świetną zabawę. No, przynajmniej nie tak bardzo nudną jak zazwyczaj.
Jakie są Twoje ulubione gry?
Natalia Kościńska: Jestem wielką fanką planszówek – uważam, że to najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu z bliskimi. Moją największą planszową miłością jest „K2”, czyli gra o himalaizmie (ma to zapewne związek z tym, że pasjami chodzę po górach). Uwielbiam ją za to, że do wygranej nie wystarczy zdobycie szczytu – trzeba jeszcze przeżyć. Oznacza to, że czasem lepiej się wycofać – zupełnie jak w życiu. Na drugim miejscu stawiam chyba „Jaskinię” (tak, łażenie po jaskiniach też kocham), której mechanika opiera się na stopniowym odkrywaniu planszy. Tak jak w przypadku K2 trzeba rozważnie planować swoje posunięcia, żeby nie utknąć na wieki w podziemiach.
Na rodzinnym stole często ląduje „Kolejka” wydana przez IPN, która zwykle stanowi świetny pretekst do rozmów i wspomnień. Z rodziną grywamy także w gry z serii „Wsiąść do pociągu” i „5 sekund”.
Aktualnie gram głównie w sudoku i rozwiązuję nonogramy. Mam jednak plan przyjrzeć się bliżej „This war of mine”, skoro wreszcie trafiła na listę lektur. Niech no tylko znajdę trochę wolnego czasu!
Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia własnych gier?
Natalia Kościńska: Inspiracja jest wszędzie. W ludziach, miejscach i historii. Tworząc gry, lubię myśleć o wielkich kasowych tytułach typu „Kingdom Come: Deliverence” czy „Assasin’s Creed”, które opierały się dokładnie na tym samym, co my: na historii i literaturze. Te dwa zbiory są tak bogate, że zupełnie nie martwię się o pomysły. Każda miejscowość w Polsce ma jakąś niezwykłą historię. Czasem tylko wydaje się zwyczajna, ale wystarczy spojrzeć na nią z odpowiedniej perspektywy – i scenariusz do gry pisze się sam! I właśnie tej perspektywy szukam.
Osobiście najbardziej lubię sięgać do historii wczesnego średniowiecza, archeologicznych artefaktów i literatury fantasy. No i oczywiście słowiańszczyzny, a więc także lokalnego folkloru.
A Twoja ulubiona gra w aplikacji ActionTrack?
Natalia Kościńska: Chyba nic dziwnego, że za najbardziej dumna jestem z gry „Ścieżki Czarownic”, którą można przejść w Szklarskiej Porębie. Jej temat to postać i badania niezwykłego naukowca, prof. W.E. Peuckerta, który zajmował się karkonoskim folklorem i… czarownicami. Gra jest bardzo trudna, wymaga sporej wiedzy – niełatwo ją wygrać. Na graczy czeka wielu przeszkód i magicznych stworzeń, które nie zawsze są miłe i uprzejme. Wręcz przeciwnie, dybią na życie maści czarownic. Sukces osiągną tylko ci, którzy nie przestaną poszukiwać odpowiedzi. I będą mieli trochę szczęścia. Co dla mnie najważniejsze, gra „Ścieżki czarownic” pokazuje piękno niematerialnego dziedzictwa regionu. No i odbywa się w górach, to też jej wielka zaleta.
Kot Krzesimir, asystent NataliiGra powstawała w ramach warsztatów z licealistami. A że pogoda był piękna, mnóstwo czasu spędzaliśmy na dworze. Na przykład – wykład Jarosława Szczyżowskiego odbył się na boisku, a potem ruszyliśmy w trasę testować gry. Muszę przyznać, że było to pewne wyzwanie dla mojej kondycji. A także dla kota Krzesimira, który szkolił młodzież wraz ze mną – ale to chyba całkiem udany debiut w roli wsparcia dydaktycznego.
Zobacz relację z warsztatów, podczas których młodzież pracowała nad grą „Ścieżki czarownic” ➜
Gra „Ścieżki czarownic” ma swój start na dworcu Szklarska Poręba Główna – tuż obok Sali widowiskowej MOKSIAL-u. Trasa prowadzi przez Hutniczą Górkę, a jej przejście zajmuje około godziny.
Masz jeszcze jakieś pomysły, w jakich miejscach można byłoby wykorzystać gamifikację i gry w ActionTrack?
Natalia Kościńska: Moim marzeniem jest wykorzystanie ActionTracka w muzeach na wolnym powietrzu. Ale nie tylko etnograficznych (czyli tzw. skansenach) – rezerwaty archeologiczne też się proszą o gamifikację! Chciałabym bardzo tworzyć gry o wczesnośredniowiecznej i jeszcze starszej historii ziem polskich. Marzą mi się też fabuły oparte na kulturze ludowej, która stanowi jeden z fundamentów naszego dziedzictwa. Muzea na wolnym powietrzu mają ogromny potencjał i pozwolą w piękny sposób połączyć światy offline i online. Gra mobilna poprowadzi gości od jednego eksponatu i drugiego, nie przeszkodzi zupełnie w obcowaniu z historią, a może ułatwić jej zrozumienie.
ActionTrack ma wiele zastosowań – można zrobić w nim przewodniki turystyczne (bez elementów gamifikacyjnych) albo mini-gry przy wystawach muzealnych. Ogranicza nas tylko wyobraźnia!