Nie będę ukrywać: zawsze ogromnie się cieszę, gdy mam jechać na kolejne szkolenie z gamifikacji. Oznacza to, że czekają na mnie kolejne osoby gotowe zaprzyjaźnić się z grami i wykorzystywać je do promocji czytelnictwa, historii i lokalnego dziedzictwa. I właśnie takie otwarte głowy spotkałam w Złocieńcu i Bobrowie, gdzie przez dwa czerwcowe dni opowiadałam o możliwościach, jakie daje gamifikacja.
A żeby nie być gołosłowną, zabrałam bibliotekarki ze Złocieńca na krótki gamifikacyjny spacer śladami K.K. Baczyńskiego. Okazało się, że choć nazwisko jest nam wszystkim znane, to pewne fakty z życia tego słynnego poety mogą być sporym zaskoczeniem. Jestem przekonana, że informacje poznane przy okazji gry pozostaną z uczestniczkami szkolenia na dłużej – same przyznały, że taki sposób zdobywania wiedzy sprawił im dużo frajdy!
I właśnie o to chodzi w gamifikacji: żeby nauka była zabawą. W ten sposób nawet nie czujemy, że się uczymy, a jak już się nauczymy – to ta wiedza jest mocno utrwalona. Kojarzy się bowiem z czymś przyjemnym.
Gry to pełnoprawne teksty kultury
W Bobrowie skupiłyśmy się na możliwościach wykorzystania do gamifikacji urządzeń mobilnych. W końcu współcześnie właściwie każdy ma ze sobą. Panie ze świetlic przerzucały się swoimi doświadczeniami związanymi z grami, a potem także pomysłami na to, jak wykorzystać grywalizację w ich codziennej pracy.
Włącz się do gry, czyli gamifikacja w bibliotece | PRZECZYTAJ ARTYKUŁ ➔
Jednym z moich ulubionych momentów szkoleń gamifikacyjnych jest rozmowa o tym, jak zmieniło się postrzeganie gier w ostatnich latach. Dzisiaj gry są pełnoprawnymi tekstami kultury. Zostały docenione nawet przez system edukacji w Polsce. „This War of Mine” jest jedną z pozycji na liście lektur uzupełniających. Gry dają nam dokładnie to, czego ludzie potrzebują od zarania dziejów. Pozwalają nam przeżywać różne opowieści. Robią dokładnie to samo, co książki i filmy, ale z jedną małą różnicą. W grach stajemy się częścią historii. To właśnie dlatego gry cieszą się tak dużą popularnością i nie należy tej popularności ignorować. Wręcz przeciwnie! Trzeba ją wykorzystać!
Cieszy mnie zawsze, gdy uczestnicy szkolenia podzielają mój entuzjazm – a tak właśnie było na Pomorzu Zachodnim. Pozostaje mi więc tylko czekać na te wszystkie wspaniałe gry, które niedługo tam powstaną.